Jeśli mieszkanie w pojedynkę jest dla Ciebie trochę zbyt… samotne, jest na to rozwiązanie. Coliving – przestrzeń, w której każdy ma swój własny kąt, ale jednocześnie jest otoczony ludźmi gotowymi porozmawiać przy kubku kawy czy wspólnie wyjść do kina.
Taka wizja zyskuje coraz większą popularność – zwłaszcza wśród osób żyjących w pojedynkę. Dlaczego? Bo łączy w sobie to, co najlepsze: prywatność i poczucie przynależności do grupy. Wiele osób – w tym młodych singli – coraz częściej decyduje się na coliving, żeby dzielić przestrzeń mieszkalną, przeżywać wspólne przygody, a jednocześnie zachować swój własny azyl. Ten sposób mieszkania zmienia nasze spojrzenie na to, czym jest dom i czy naprawdę musi być miejscem, w którym witasz się wyłącznie z ciszą.
Dziś przyjrzymy się bliżej, co tak naprawdę przyciąga singli do życia w stylu coliving. Sprawdźmy, jak to wygląda w praktyce i dlaczego tak wiele osób, także w Polsce, przekonuje się do wieloosobowych mieszkań, w których króluje towarzyski klimat.
Coliving – o co chodzi w praktyce?
W colivingu chodzi głównie o współdzielenie. Nie tylko kosztów wynajmu, ale też codzienności. Masz swój osobny pokój, często z łazienką lub przynajmniej niedużą strefą prywatności. Za to kuchnia, salon, jadalnia – te obszary wykorzystuje się razem z innymi mieszkańcami. Brzmi jak typowe „mieszkanie studenckie”? Może i tak, ale jednak jest różnica. Projekty colivingowe stawiają na bardziej zorganizowane wnętrza, w pełni umeblowane części wspólne i wygodne rozwiązania. Bardzo często oferują też usługi dodatkowe, jak sprzątanie części wspólnych, eventy integracyjne czy dostęp do narzędzi typu rower miejski dla mieszkańców.
To wszystko sprawia, że człowiek ma poczucie, iż jest otoczony przyjazną społecznością, a nie przypadkowymi lokatorami. W praktyce oznacza to tyle, że przy okazji codziennego gotowania możesz zagadać do innego mieszkańca, zapytać, co słychać, albo podzielić się pomysłem na weekend. Nie masz ochoty na rozmowę? Nic nie szkodzi – wycofujesz się do swojej prywatnej przestrzeni, zamykasz drzwi i masz spokój. Kolacja z przyjaciółmi z piętra wyżej albo wspólne oglądanie Ligi Mistrzów – to wszystko jest w zasięgu ręki i nie musisz wychodzić z domu. Brzmi jak idealne miejsce dla kogoś, kto lubi towarzystwo, ale ceni też niezależność.
Dlaczego single chętnie wybierają coliving?
Żyjąc solo, szybko można odkryć, że samotność bywa fajna, ale na dłuższą metę zaczyna trochę doskwierać. Szczególnie jeśli praca zdalna sprawiła, że kontakt z ludźmi ogranicza się głównie do wideokonferencji. Coliving wypełnia ten brak – w każdej chwili masz opcję pogadać z kimś twarzą w twarz, wymienić się myślami, a nawet wspólnie pomarudzić na nadmiar obowiązków czy złośliwość rzeczy martwych.
Inny powód? Finanse. Mieszkanie w pojedynkę w dużym mieście potrafi wyczyścić konto. Czynsz, media, opłaty dodatkowe – wszystko to potrafi uszczuplić portfel, zanim zdążysz się dobrze rozejrzeć. W colivingu koszty się rozkładają. Dodatkowo firmy zarządzające takimi miejscami coraz częściej oferują atrakcyjne pakiety. Można płacić za pokój i w pakiecie dostawać np. dostęp do szybkiego Internetu, netflixowe wieczory na projektorze w salonie czy nawet wspólne wykłady i spotkania z zaproszonymi gośćmi. Przy okazji masz większą szansę na zawarcie ciekawych znajomości – kto wie, może trafisz na fana tej samej gry planszowej czy drugiego zapaleńca biegowego.
Nowe znajomości i poczucie wspólnoty
Wielu singli wspomina, że coliving nauczył ich większej otwartości. Zamiast zamykać się w swojej bańce, wychodzili do ludzi, bo okoliczności wręcz do tego zachęcały. Pomyśl: masz za ścianą kilku ciekawych ludzi, którzy, tak samo jak Ty, pracują, chodzą na siłownię, oglądają seriale i próbują odnaleźć się w rzeczywistości. To naturalne, że od czasu do czasu spędzicie wspólnie wieczór przy filmach akcji czy piwie, a przy tym zdarzy się okazja do porozmawiania o życiu.
Coliving może też wzmacniać kreatywność i rozwijać pasje. Przykładowo, jeśli jeden z mieszkańców pasjonuje się fotografią, a inny ma smykałkę do gotowania, szybko można wpaść na pomysł wspólnego projektu. Sesja zdjęciowa potraw, blog kulinarny, wspólne wyjścia w plener – to wszystko jest realne, gdy w jednej przestrzeni spotka się kilka osób z różnymi zainteresowaniami. Takie codzienne mikro-sytuacje potrafią inspirować i pobudzać do działania.
Wyzwania i konflikty pod jednym dachem
Nie ma co kryć: coliving to nie jest raj na ziemi. Wspólna przestrzeń bywa źródłem nieporozumień. Kwestie typu: kto dzisiaj umyje naczynia po imprezie albo czyja jest ta górka ubrań w pralce, potrafią podnieść ciśnienie. Zdarzają się też konflikty dotyczące chociażby zbyt głośnej muzyki czy zapraszania gości.
Dlatego istotne jest, aby już na początku ustalić zasady, a także czasami po prostu odpuścić i zaakceptować, że nie wszyscy mają takie same standardy porządku. Zwykle colivingi mają regulaminy i tzw. wewnętrznych opiekunów, którzy czuwają nad porządkiem oraz relacjami. Jednak kluczowa jest komunikacja między ludźmi i umiejętność dogadania się.
Polskie realia
Polska nie jest wyjątkiem. W dużych miastach, jak Warszawa, Kraków czy Wrocław, powstają zorganizowane projekty colivingowe, często na osiedlach dobrze skomunikowanych z centrum. Deweloperzy coraz częściej stawiają na inwestycje umożliwiające współdzielenie przestrzeni, bo widzą popyt wśród młodych. Owszem, wciąż nie jest to rozwiązanie tak powszechne jak na zachodzie, ale jeśli trend się utrzyma, można się spodziewać, że takich miejsc będzie przybywać.
Czy to się opłaca? Zwykle tak – w rozbiciu na osobę czynsz jest korzystniejszy niż wynajem oddzielnego mieszkania o podobnym standardzie. Ale warto sprawdzać, czy w ofercie nie ma ukrytych opłat, np. za media czy ewentualne usługi dodatkowe. Coliving w Polsce dopiero nabiera tempa, więc koszty potrafią się mocno różnić w zależności od lokalizacji i standardu budynku.
Czy coliving jest dla Ciebie?
Wiele zależy od Twojego stylu życia i charakteru. Jeżeli jesteś typem, który ceni codzienne interakcje z ludźmi, a do tego nie masz nic przeciwko dzieleniu przestrzeni z innymi, to może być strzał w dziesiątkę. Coliving zapewnia poczucie wspólnoty i bezpieczeństwo – zawsze ktoś jest obok, można poprosić o pomoc, podzielić się nowinką czy wspólnie przejść przez trudniejszy dzień.
Natomiast jeśli jesteś domatorem, który przywiązuje dużą wagę do spokoju, ciszy i prywatności, to musisz liczyć się z koniecznością większej gimnastyki w ustalaniu granic. Nie oznacza to, że coliving jest zupełnie poza Twoim zasięgiem – są osoby introwertyczne, które doceniają w nim fakt, że w razie potrzeby zawsze mogą zaszyć się w swoim pokoju. Jednak trzeba się przygotować na sytuacje, w których kontakt z innymi będzie trudny do uniknięcia, zwłaszcza w kuchni czy salonie.