wtorek, 22 lipca, 2025

Survival na co dzień: czy potrzebujemy umiejętności rodem z lasu?

Kiedy ostatnio próbowałeś rozpalić ognisko przy pomocy krzesiwa? A może podjąłeś próbę zbudowania improwizowanego schronienia w głuszy? Nie każdy myśli o takich atrakcjach, szczególnie w zabieganej codzienności miasta. Często żyjemy w przekonaniu, że nowoczesna technologia załatwi za nas wszystko, a w razie kryzysu wystarczy zadzwonić po odpowiednie służby.

A jednak – wcale nie tak trudno znaleźć się w sytuacji, w której podstawowa wiedza o przetrwaniu może okazać się zbawienna. Nie chodzi tylko o ekstremalne wędrówki po górach czy wyprawy do tropikalnej dżungli – czasem zwykły awaryjny postój w aucie na ośnieżonej trasie pokazuje nam, jak krucha bywa nasza codzienna wygoda. Pomyśl, co by się stało, gdybyś musiał spędzić kilka godzin w zimnym samochodzie bez dostępu do gorącej herbaty czy ogrzewania. Wtedy przychodzi refleksja: czy na co dzień jesteśmy gotowi na drobne (i te większe) niespodzianki?

Survival w miejskiej dżungli

Być może słowo „survival” kojarzy Ci się z zielonym mundurem, nożem przy pasie i pełną gotowością na atak niedźwiedzia. Jednak warto spojrzeć na to inaczej. Życie w mieście to tak naprawdę nieustanny test umiejętności przetrwania w stresujących warunkach, a do tego nierzadko oparty na zgoła innych zasadach niż w lesie. Można się śmiać, że przetrwanie w korku w godzinach szczytu wymaga większych nerwów niż błądzenie po Bieszczadach – ale coś w tym jest!

W miejskiej wersji survivalu przyda się kilka trików:

  • Organizacja czasu i zasobów – ciągły brak czasu to typowa miejska bolączka. W survivalu kluczowe jest rozsądne zarządzanie zapasami. Niby nic, ale zorganizowane zakupy raz w tygodniu potrafią oszczędzić mnóstwo frustracji.
  • Planowanie trasy – zamiast błądzić w dzikim lesie, błądzisz w gąszczu ulic. Aktualizowana na bieżąco mapa drogowa w telefonie i umiejętność czytania rozkładów komunikacji miejskiej nieraz uratują Ci skórę przed spóźnieniem.
  • Podstawowy ekwipunek – czy to w bagażniku auta, czy w plecaku – warto mieć kilka rzeczy, które mogą Cię wybawić w niespodziewanych sytuacjach (latarka, apteczka, niewielki powerbank).

Ten rodzaj survivalu dzieje się w betonowym otoczeniu i nie wymaga tak drastycznych umiejętności, jak rozpalanie ognia bez zapałek. Ale świadomość, że w razie czego potrafisz odszukać aptekę o trzeciej nad ranem lub chociażby przetrwać długie godziny bez kawy (to dopiero wyczyn!), potrafi dać Ci komfort psychiczny każdego dnia.

Dlaczego umiejętności leśne wciąż są w cenie?

Kiedy myślimy o survivalu rodem z lasu, często mamy przed oczami sceny z programów Beara Gryllsa: jedzenie wszelkiego robactwa, skakanie z klifów do rzek i picie wody z wątpliwych źródeł. To oczywiście skrajność, tworzona z myślą o telewizyjnej rozrywce. W codziennym życiu wystarczy Ci znacznie skromniejszy pakiet wiedzy:

  • Rozpalanie ognia – wcale nie musisz zabierać krzesiwa na każdą wycieczkę, ale znajomość kilku technik jest przydatna. Choćby po to, by zaimponować znajomym przy grillu.
  • Budowa prostego schronienia – czy to z gałęzi i liści, czy z plandeki. Jeśli złapie Cię gwałtowna burza w terenie, umiejętność stworzenia prowizorycznego dachu może uchronić Cię przed kompletnym przemoczeniem.
  • Znajomość roślin jadalnych i trujących – może nie koczujesz w puszczy tygodniami, ale jeśli kiedykolwiek zabłądzisz na dłużej w lesie, świadomość, czego absolutnie nie wkładać do ust, będzie bezcenna.

Te proste umiejętności zyskują na wartości także w miejskim kontekście. Chociażby dlatego, że ćwiczą w nas zaradność, kreatywność i spokój w sytuacjach nietypowych. A tego przecież nigdy za wiele, niezależnie od miejsca zamieszkania.

Czy jesteś gotowy na awarie i katastrofy?

Zdarzają się przerwy w dostawie prądu, które potrafią unieruchomić połowę Twoich elektronicznych sprzętów. Wystarczy większa nawałnica, powódź czy awaria w sieci elektroenergetycznej. Jak wtedy poradzić sobie z brakiem ogrzewania, internetu czy choćby światła? Wbrew pozorom, w takiej sytuacji nie zawsze masz łatwy dostęp do pomocy. Dodatkowo podczas dużych kryzysów najczęściej pojawia się panika – ludzie wykupują żywność w sklepach, a linie telefoniczne się zapychają.

Mały generator prądu, zapas wody butelkowanej czy turystyczna kuchenka gazowa to elementy, które zyskują coraz większą popularność w polskich domach i mieszkaniach. Przetestowanie, jak działa kuchenka, zanim przyjdzie awaria, to strzał w dziesiątkę. Niektóre osoby nazywają to preppingiem – budowaniem zapasów na trudne czasy. W praktyce chodzi o to, by w razie jakiegokolwiek kryzysu móc funkcjonować przynajmniej kilka dni na własnych warunkach.

Mit samotności w survivalu

Wiele programów survivalowych stawia na indywidualizm: jedna osoba w głuszy, zdana wyłącznie na siebie. Ale w realnym świecie często, aby przetrwać, lepiej jest działać w grupie. Współpraca z sąsiadami, rodziną czy przyjaciółmi może dać Ci solidne zaplecze w trudnej sytuacji. Dodatkowo, kiedy dzielicie się zadaniami, każda jednostka może wykorzystać własne mocne strony. Ktoś jest świetny w zarządzaniu czasem i środkami, ktoś inny szybko znajdzie rozwiązanie techniczne, a jeszcze inna osoba znakomicie radzi sobie z gotowaniem na ognisku.

Warto pamiętać, że nawet w bardziej skrajnych warunkach w Polsce, np. podczas powodzi czy intensywnych zamieci, najlepiej radzą sobie wspólnoty, gdzie ludzie współpracują i wzajemnie się wspierają. Survival nie musi więc polegać na samotnej tułaczce – czasem wystarczy dogadać się z sąsiadami i razem przeżyć kilka godzin bez prądu czy bez ciepłej wody.

Praktyka czyni mistrza

Wiedza to jedno, ale umiejętności trzeba ćwiczyć. Możesz przeczytać dziesięć książek o rozpalaniu ognia i obejrzeć wszystkie filmy na YouTube, a i tak w krytycznej sytuacji staniesz jak wryty i nie będziesz wiedział, od czego zacząć. Dlatego tak istotne są ćwiczenia „na żywo”, najlepiej w kontrolowanych warunkach – czy to podczas wypadu do lasu z rodziną, czy na zorganizowanym kursie survivalu.

Polecam krótkie, weekendowe wędrówki, podczas których:

  • Praktykujesz orientację w terenie – schowaj na chwilę telefon i spróbuj posłużyć się tradycyjną mapą.
  • Uczysz się podstaw biwakowania – rozstaw namiot, poszukaj suchego drewna, sprawdź, jak zrobisz szałas w razie nagłej ulewy.
  • Testujesz sprzęt – latarka, multitool, krzesiwo i zapasowe baterie mogą wydawać się zbędnym balastem, dopóki nie znajdziesz się w środku lasu po zmroku.

Tego typu treningi nie tylko przygotowują Cię na ewentualne trudniejsze sytuacje, ale też mogą być świetną zabawą i doskonałą okazją do spędzenia czasu z bliskimi. A jeśli wkręcisz się w survival, możesz odkryć nową pasję – naturalną, rozwijającą, pozwalającą poczuć się pewniej w otaczającym świecie.

Survival w codziennych decyzjach

Co łączy małą awarię w mieszkaniu z biwakowaniem nad jeziorem? Uważność i zaradność. To, co decyduje o przetrwaniu w lesie, jest też przydatne w czasie zwykłych obowiązków: zrób plan działania, miej zapasowe rozwiązanie (plan B), naucz się spokoju i kreatywności, gdy coś idzie nie tak.

Zastanów się, ile razy w ostatnim roku zdarzyło Ci się działać „na wariata”? A to brakło Ci ważnej rzeczy przed wyjazdem, a to popsuło się coś w domu i nie miałeś zapasowych narzędzi do naprawy. Survival na co dzień to w dużej mierze umiejętność przewidywania i minimalizowania skutków niespodzianek, które – jak wiemy – lubią się zdarzać w najmniej odpowiednim momencie.

Popularne