Za każdym razem, gdy ktoś zadaje Ci pytanie, odpowiadasz szczerze. Dosłownie: zero kłamstw, zero półprawd, zero koloryzowania. Wszelkie małe niedopowiedzenia, które ratowały Cię z niezręcznych momentów, przestają istnieć. Brzmi nieco ekstremalnie, prawda? A jednak! Jest w tym coś niebezpiecznie fascynującego. Nie chodzi o stworzenie atmosfery rodem z surowej spowiedzi, ale o wyjście poza codzienne normy, w których często z grzeczności (lub dla świętego spokoju) naginamy rzeczywistość. Taki eksperyment to jak zderzenie się z przygodą, w której kierujemy się wyłącznie prawdą, niezależnie od jej konsekwencji.
Pamiętasz film „Kłamca, Kłamca” z Jimem Carreyem? Cóż, jeśli go znasz, pewnie pamiętasz szalone perypetie prawnika, który na skutek czaru nie jest w stanie skłamać nawet w najmniejszej kwestii. Na ekranie ta sytuacja dostarcza mnóstwo śmiechu, ale w życiu rzeczywistym może być i śmiesznie, i strasznie. Spróbujmy się nad tym zastanowić.
Moc szczerego „tak” i „nie”
Zastanów się przez moment, jak wiele wypowiadanych słów tak naprawdę jest w stu procentach zgodnych z tym, co myślisz. Kiedy jesteś w sklepie i sprzedawca pyta: „Czy podoba się Panu ta kurtka?”, często włącza się w Tobie tryb uprzejmości. Mówisz: „Tak, całkiem fajna”, podczas gdy w głowie masz: „W sumie to wolałbym inny fason, ale nie chcę robić Ci przykrości”. Podobnie w sytuacjach towarzyskich, kiedy wybierasz się do znajomych i słyszysz pytanie: „Które ciasto wolisz?”. Zazwyczaj rzucasz: „Oba są pyszne!”, choć w rzeczywistości jedno z nich bardziej przypomina spaloną cegłę niż słodki przysmak.
W eksperymencie polegającym na mówieniu prawdy nie chodzi o to, by nagle stać się nieuprzejmym i odpychającym. Wręcz przeciwnie: to świetny moment, by przekonać się, jak formułować komunikaty, aby były równocześnie szczere i nienaruszające niczyich uczuć. Jasne, wypracowanie tego to spora sztuka – jednak sama świadomość, że masz zakaz kłamania, uczy balansowania pomiędzy prawdą a empatią. Masz prawo powiedzieć: „Wiesz co, kolor tej kurtki nie jest w moim stylu, ale doceniam, że mi ją pokazałeś”. Efekt? Wciąż jesteś sobą i nikomu nie wciskasz kitu.
Dlaczego akurat miesiąc?
Można by spytać: „Czemu nie tydzień albo cały rok?”. Otóż miesiąc wydaje się optymalnym okresem, by faktycznie zdążyć poczuć, ile realnych sytuacji w życiu wymaga od nas zderzenia z prawdą. Tydzień to często za mało, bo wiele okoliczności nie zdąży się w tak krótkim czasie przytrafić, a rok… no cóż, to byłoby już drastyczne wyzwanie i wymagałoby sporej determinacji, by nie zniechęcić się po kilku miesiącach trudów. Miesiąc jest w sam raz, by wyrobić w sobie nawyk i sprawdzić, czy taki eksperyment wniesie do Twojej codzienności więcej spokoju i autentyczności, czy może jednak przyprawi Cię o kilka konfliktów.
Co z niewygodnymi tematami?
Prędzej czy później przydarzy się sytuacja, w której ktoś zapyta: „Co myślisz o moim pomyśle?”, a Ty w duchu będziesz miał: „Absolutnie beznadziejny”. Normalnie pewnie przyciąłbyś trochę ostrze krytyki i spróbował ubarwić przekaz, żeby nie urazić rozmówcy. W eksperymencie opartym na prawdzie musisz jednak powiedzieć, co rzeczywiście myślisz. Z drugiej strony, masz duże pole do popisu, by tę prawdę podać w taki sposób, żeby nie brzmiała jak wyrok. Zamiast powiedzieć: „Bez sensu, to się nie uda”, możesz użyć formuły: „Boję się, że może Ci to sprawić sporo trudności, bo…”. Wciąż brzmisz szczerze, a jednocześnie pozostawiasz furtkę do ewentualnej poprawy czy dyskusji.
Z kolei gdy w grę wchodzą tajemnice osobiste lub cudze sekrety, często okazuje się, że nic nie jest takie czarno-białe. Szczerość w stu procentach nie zawsze oznacza wywlekanie czyichś spraw na światło dzienne, bo zwyczajnie to nie Twoja bajka i to nie jest Twoja prawda do opowiadania. Eksperyment ma służyć przede wszystkim Tobie – jeśli będziesz wierny swoim myślom i odczuciom, jednocześnie szanując czyjeś granice, to znaczy, że pozostajesz uczciwy wobec siebie i wobec innych.
Kłamca, Kłamca – lekcja filmowa
Nawiązanie do „Kłamcy, Kłamcy” nie jest przypadkowe. Bohater grany przez Jima Carreya przeżył serię kłopotliwych, ale też zabawnych przygód wynikających z przymusu mówienia prawdy. O ile w filmie było to efektem magicznego życzenia, tak w Twoim eksperymencie będzie to kwestia świadomej decyzji. To ciekawy punkt odniesienia, bo zobacz, że w filmie bohater najpierw jest sfrustrowany, a potem dostrzega, jak szczerość może pomóc mu otworzyć oczy na różne sprawy, także rodzinne.
Z Twoim miesięcznym doświadczeniem może być podobnie – może na początku zirytują Cię pewne konsekwencje, ale koniec końców zauważysz, że żyjesz pełniej, bo wszystko jest jasne i klarowne.
Możliwe korzyści i zagrożenia
Plusy? Po pierwsze, niezwykłe poczucie autentyczności. Masz świadomość, że nie musisz kombinować, co komu powiedziałeś czy jak ubarwiłeś historię. Po drugie, lepsze zrozumienie swoich własnych emocji – bo żeby szczerze coś wyrazić, musisz wiedzieć, co tak naprawdę myślisz. Po trzecie, zyskujesz reputację osoby godnej zaufania. Inni mogą Cię postrzegać jako kogoś, kto nie owija w bawełnę i zawsze mówi, jak jest.
A minusy? Trzeba liczyć się z tym, że niektóre relacje mogą zostać wystawione na próbę. Są ludzie, którzy wolą łagodną iluzję niż trudną prawdę. Może zdarzyć się, że niektórzy się odsuną, jeśli nagle zaczniesz mówić to, co naprawdę myślisz. Ty też możesz się zmęczyć koniecznością nieustannego ważenia słów. Bycie szczerym to jedno, ale bycie szczerym z wyczuciem – to wymaga treningu i czasu.