wtorek, 22 lipca, 2025

Narzekanie to w Polsce już rytuał?

Narzekanie to pewien rodzaj naszego sportu narodowego. Co sprawia, że tak chętnie wytykamy błędy, krytykujemy pogodę, rząd, sąsiadów, a nawet samych siebie? Nie brakuje ludzi, którzy mają wrażenie, że jak nie ponarzekają, to dzień jest zmarnowany. Kawał rozmowy przy stole wigilijnym potrafi się zacząć od: „Ale zima znowu nas zaskoczyła, co za drogi!”.

Też masz wrażenie, że w Polsce narzekanie stało się sposobem na życie? Chwalenie się sukcesami czy radościami spotyka się niekiedy z chłodną reakcją, ale gdy powiesz: „Coś mi nie wychodzi, mam kiepski dzień”, nagle otacza Cię chór pełen współczucia. Pytanie, czy to dobrze, czy źle. Warto przyjrzeć się temu zjawisku z dystansu i zadać sobie pytanie: „Po co nam narzekanie?” Spróbujmy znaleźć jakieś wyjaśnienie.

Narzekanie jako sposób na integrację

Czasem narzekanie to najprostszy sposób na przełamanie lodów. Kiedy spotykasz kogoś w windzie, a ta jedzie powoli na dziesiąte piętro, zaczynasz: „Ale gorąco dzisiaj, co?” i masz gotowy temat do krótkiej rozmowy. Podobnie działa to w biurze, gdzie ludzie często narzekają na nadmiar pracy albo na brak kawy w ekspresie. Wbrew pozorom takie pozorne „biadolenie” sprzyja łączeniu się w grupy i tworzeniu relacji.

  • Wspólny wróg: Kiedy wszyscy w firmie mają dość zalegających maili albo trudnego klienta, łatwo nawiązać kontakt, bo macie wspólny temat do narzekania.
  • Poczucie jedności: Narzekanie w grupie daje poczucie, że nie jesteś sam z problemami. Każdy ma jakieś kłopoty, więc można się wzajemnie zrozumieć i wspierać.

Oczywiście, bywa to pomocne. Tylko co, jeśli w pewnym momencie brakuje w tym wszystkim pozytywnego przesłania, a narzekanie stanie się głównym tematem przy każdym spotkaniu?

Historie rodzinne i kulturowe tło

Narzekanie może wynikać także z przekazywanych z pokolenia na pokolenie wzorców. Jeszcze nasi dziadkowie mieli często trudne warunki życia, wojnę czy lata powojenne, w których pełno było niedoborów i przeciwności losu. Nic dziwnego, że narzekano wtedy na brak jedzenia, ciężką pracę czy niepewność kolejnego dnia. Potem to zachowanie mogło się utrwalać w kolejnych pokoleniach.

  • Ciągła walka o przetrwanie: Przez lata niewygód w Polsce nauczyliśmy się, że życie jest trudne, więc narzekanie było formą wyrażenia tej trudności.
  • Zwyczajowe myślenie: „Jak to tak, cieszyć się i mówić, że wszystko jest super? Zaraz zapeszymy!” – to dość popularne myślenie w niektórych domach. Lepiej ponarzekać, bo szczęściem nie warto się za bardzo chwalić.

Z biegiem czasu, kiedy warunki życia się poprawiły, nadal pozostało w wielu z nas to wewnętrzne przekonanie, że jak coś jest zbyt dobre, to aż podejrzane. A przecież można czasem odetchnąć i powiedzieć, że jest całkiem nieźle.

Narzekanie jako sposób na odreagowanie

Czasem wystarczy, że masz gorszy dzień w pracy i potrzebujesz się komuś wyżalić. W takiej sytuacji narzekanie może przynieść prawdziwą ulgę. I faktycznie, większość psychologów potwierdzi, że wypowiedzenie negatywnych emocji na głos bywa pomocne. Zwłaszcza jeśli w zamian dostaniesz od przyjaciela (albo nawet od nieznajomego na forum internetowym) kilka słów wsparcia.

Problem pojawia się, gdy narzekanie to nasza jedyna metoda na radzenie sobie ze stresem. Jeśli narzekamy, ale nie podejmujemy żadnych działań, by poprawić sytuację – może się to zamienić w toksyczny nawyk. W pewnym momencie ciągłe marudzenie staje się obciążeniem dla Ciebie i dla otoczenia. Zastanów się, czy czujesz się lepiej po takim „wygadaniu się”, czy raczej wpadasz w jeszcze gorszy nastrój. Narzekanie bywa jak śnieżna kula: im więcej negatywnych emocji wyrzucamy z siebie, tym bardziej podsycamy kolejne i trudniej wyjść z tego kręgu.

Narzekanie to w Polsce już rytuał

Czy Polacy narzekają bardziej niż inne nacje?

Trudno jednoznacznie to stwierdzić. Mamy pewne stereotypy: Włosi są głośni i żywiołowi, Niemcy uporządkowani i nieco chłodni, Hiszpanie wyluzowani. A Polak? Polak słynie z narzekania – przynajmniej my sami tak o sobie mówimy. Według niektórych badań opinii publicznej uznaliśmy się za dość pesymistyczny naród, choć w ostatnich latach to podejście powoli się zmienia. Być może sprzyja temu dostęp do podróży, łatwość zdobywania informacji z różnych zakątków świata czy globalizacja, która wyrównuje wzorce zachowań.

Z drugiej strony, „grzeszki” związane z marudzeniem nie są nam przypisane na wyłączność. Każdy naród ma swoje sposób na narzekanie. Brytyjczycy słyną z narzekania na pogodę, Francuzi na politykę, a Amerykanie lubią otwarcie krytykować cokolwiek nie idzie zgodnie z planem. Różnimy się jedynie skalą i może stylem. Polacy często robią to z pewnym humorem, choć bywa on dość gorzki. Mimo wszystko, narzekanie bywa też formą żartu czy ironii. Wystarczy posłuchać, jak komentujemy sprawy publiczne: potrafimy tworzyć zabawne memy i satyry, które pełnią rolę wentylu bezpieczeństwa.

Jak odczarować narzekanie?

Nie ma nic złego w tym, że czasem trzeba sobie ulżyć i wygadać się z problemów. Ważne jest, by narzekanie nie stało się głównym tematem w Twoim życiu. Jak to zrobić?

  • Znajdź rozwiązania: Jeśli przeszkadza Ci np. hałaśliwy sąsiad, zamiast codziennie narzekać, zapukaj do niego i spróbuj ustalić jakieś zasady. Albo zaopatrz się w zatyczki do uszu. Byle iść krok dalej niż samo biadolenie.
  • Szukanie pozytywów: Spróbuj każdego dnia znaleźć chociaż jedną rzecz, z której jesteś zadowolony. Może to być dobra kawa, uśmiech przechodnia czy szybkie załatwienie sprawy w urzędzie.
  • Ogranicz marudzenie: Zastanów się, czy rzeczywiście jest Ci ono potrzebne, czy może to tylko nawyk. Spróbuj przejść jeden dzień bez powiedzenia nic negatywnego – to może być ciekawy eksperyment.
  • Rozmawiaj otwarcie: Jeśli narzekasz, mów też o tym, co pozytywne. Utrzymuj równowagę w rozmowie. Dzięki temu nie zamienisz się w ponurego bohatera, którego wszyscy unikają przy firmowym ekspresie do kawy.

Zamiast gorzkiej pigułki

Wiele wskazuje na to, że narzekanie w Polsce to nie tylko rytuał, ale też coś, co bywa pomocne w trudnych czasach. Po prostu potrafimy się w ten sposób jednoczyć albo radzić sobie ze stresem. Jednak warto pamiętać, że za dużo narzekania potrafi wywoływać dodatkowe napięcia, wyczerpanie i psuć relacje.

Zamiast pielęgnować w sobie nawyk marudzenia, można go czasem oswoić i spróbować przeformułować na coś bardziej konstruktywnego. Bo przecież świat nie kończy się na deszczu i kiepskim humorze. Zwykle obok powodów do narzekania znajdzie się też coś, co można docenić – choćby to, że mamy z kim ponarzekać w przyjemnej kafejce, przy pysznym ciastku i gorącej herbacie.

Popularne