Wystarczy krótki rzut oka w lusterko, żeby zrozumieć, że coś trzeba poprawić. Większość facetów jednak obawia się efektu „robiłem się godzinę w łazience”. Niestety – niepozorne włoski mogą zrobić więcej szkód w Twoim wizerunku niż kiepska fryzura, dlatego warto ogarnąć ten temat, ale bez popadania w przesadę i bez obsesyjnego dłubania przy sobie. Masz być sobą – tylko w lepszej wersji!
Brwi – ogarnij bałagan
Brwi łatwo zepsuć – jedno przesadzone skubnięcie potrafi zmienić Cię w kogoś, kto wygląda na wiecznie zdziwionego. Zakładam jednak, że zależy Ci na naturalnym efekcie, który podkreśla twarz, a nie ją przerysowuje.
Najprościej zacząć od zasady: nie zmieniasz kształtu, tylko porządkujesz to, co odstaje. To oznacza pozbycie się pojedynczych włosków między brwiami, lekkie wyrównanie dolnej linii brwi i ewentualne skrócenie tych najbardziej dzikich kosmyków, które żyją własnym życiem. Zamiast pęsety możesz sięgnąć po małe nożyczki i grzebyk – to bezpieczniejsze i daje bardziej naturalny rezultat. W salonach barberskich robią to w kilka minut, ale doma też ogarniesz temat.
Jeśli masz gęste brwi rozważ delikatne podcięcie z użyciem trymera z nasadką. A jeśli Twoje brwi są jasne i cienkie, lepiej zostaw je w spokoju – wtedy każdy włosek jest na wagę złota. Zabawne jak niewielka zmiana potrafi odmienić wyraz twarzy, prawda?

Nos – król problematycznych włosków
Włoski w nosie mają swoją rolę, ale to nie znaczy, że mają być widoczne na kilometr. Jeżeli coś wystaje, czas działać. Najważniejsza zasada: nie wyrywaj. Po pierwsze boli jak diabli, po drugie może skończyć się stanem zapalnym, a nawet czyrakiem w miejscu, o którym nawet nie chcesz myśleć.
Najlepsza opcja to mały trymer do nosa – szybki, bezbolesny i daje efekt na kilka tygodni. Warto mieć go w łazience tak samo jak maszynkę do golenia. Wiele modeli ma dodatkową nasadkę do brwi albo uszu, więc to dwie pieczenie na jednym ogniu.
A jeśli zastanawiasz się, jak często ogarniać nos, odpowiedź jest prosta: wtedy, gdy coś widzisz. Raz na tydzień, raz na dwa – zależy od genów. Jedna minuta roboty, a twarz od razu wygląda schludniej.
Uszy – miejsce, o którym najłatwiej zapomnieć
Tutaj działa dokładnie ta sama zasada co przy nosie: naturalnie, ale z umiarem. Włosy na uszach to temat, który pojawia się u wielu facetów po trzydziestce i to całkiem normalne. Tylko że normalne nie musi znaczyć widoczne. Wystarczy regularnie skracać włoski trymerem lub woskiem – ale z woskiem ostrożnie, zwłaszcza jeśli masz wrażliwą skórę.
Najbardziej niewdzięczne są włoski wystające z samego kanału ucha – na to najlepszy jest niewielki trymer, który zbierze je bez podrażnień. Jeśli nosisz krótką fryzurę, zadbane uszy widać jeszcze bardziej. To mały detal, ale naprawdę wpływa na ogólny odbiór. W końcu nikt nie chce wyglądać jakby właśnie wrócił z castingu do roli maga w fantasy z dzikimi, odstającymi kosmykami.

O czym jeszcze pamiętać, kiedy chcesz wyglądać naturalnie?
Skoro ogarniasz brwi, nos i uszy, warto zadbać o kilka drobiazgów, które dopełniają całość. Pierwszy to regularne nawilżanie twarzy – sucha skóra potrafi dodać lat nawet w najlepszy dzień. Drugi to zarost. Jeśli go nosisz, niech będzie równy i przycięty, a nie w stylu „robię survival od trzech miesięcy”. Przydatne są olejki albo balsamy do brody, które wygładzają włosie bez nadawania sztucznego połysku. Możesz też rozważyć wizytę u barbera raz na kilka tygodni, żeby złapać dobry kształt, a potem utrzymywać efekt samodzielnie.
Kolejna sprawa to oświetlenie w łazience – jeżeli masz słabe światło, bardzo łatwo przesadzić i skończyć z brwiami jak od linijki. Warto też pamiętać, że mniej znaczy więcej. Nikt nie oczekuje od Ciebie perfekcji, liczy się to, żebyś wyglądał świeżo, a nie jakbyś miał sesję zdjęciową za godzinę.
Naturalny efekt to nie przypadek
Dbanie o twarz nie jest niczym przesadnym ani „niemęskim”. To po prostu podstawowa higiena, trochę jak czyste buty albo ogarnięta fryzura. Różnica między mężczyzną wyglądającym swobodnie a takim, który wygląda „zrobiony”, tkwi w drobnych decyzjach: czy przytniesz włoski, zamiast je wyrywać, czy zachowasz naturalny kształt brwi, czy użyjesz trymera zamiast kombinować pęsetą pod światło z telefonu. Im bardziej subtelnie działasz, tym lepiej.
I najważniejsze – konsekwencja wygrywa z jednorazowym zrywem. Dwa, trzy drobne zabiegi co tydzień sprawiają, że twarz zawsze wygląda świeżo, a Ty nie musisz poświęcać na to pół dnia.
