Jazda potężnym SUV-em potrafi dać poczucie dominacji na drodze i komfortowego spoglądania na świat zza wysokiej maski. Zdarzają się jednak momenty, kiedy człowiek zaczyna zastanawiać się, czy rzeczywiście potrzebuje takiej wielkości auta do codziennych dojazdów po bułki, spotkań w centrum miasta czy wypadu do siłowni. Gdy przychodzi impuls, by spróbować czegoś totalnie innego i przewrócić dotychczasowe nawyki do góry nogami, wybór pada na najmniejsze z najmniejszych – typowe miejskie autko.
Co tak naprawdę się zmienia, kiedy z fotela niczym w terenówce nagle przeskakujesz w zwinne małe auto? Niby nadal cztery drzwi, kierownica i pedały, a jednak klimat zupełnie inny.
Zderzenie oczekiwań z rzeczywistością
Duży SUV niesie ze sobą pewien rodzaj prestiżu i przyzwyczaja do wszechobecnej przestrzeni. Rozległy bagażnik, wygodne fotele i poczucie, że żadne warunki pogodowe nie są straszne. Kiedy jednak przesiadasz się do maleństwa (samochody segmentu A i B), nagle okazuje się, że musisz przemyśleć organizację pakowania bagaży i zakupy spożywcze. Czy to wada? Niekoniecznie. To raczej kwestia przystosowania się do nowej sytuacji:
- Paczki z dużego sklepu online trzeba odbierać raczej na raty lub zamawiać do domu, bo bagażnik w miejskim aucie pomieści o wiele mniej niż ten w SUV-ie.
- Na stacji benzynowej uśmiech nie schodzi z twarzy, bo rachunek wreszcie nie przyprawia o ból głowy.
- W ciasnych uliczkach miasta czujesz się jak u siebie w salonie – wreszcie nie boisz się, że gdzieś nie wykręcisz.
Z czasem okazuje się, że dla przeciętnej osoby mieszkającej w mieście dużo rzadziej wykorzystuje się prawdziwy potencjał SUV-a, niż się wydaje. Najmniejsze auto uczy zaś sprytu w pakowaniu i elastyczności w planowaniu codziennych dojazdów.
Komfort jazdy i perspektywa z siedzenia kierowcy
Wysoka pozycja za kierownicą dużego SUV-a to jedna z przyjemniejszych rzeczy w takich wozach. Czujesz się panem sytuacji, widzisz więcej i dalej, a każdy próg zwalniający traktujesz jako niewielkie wyzwanie. W miejskim maluchu sytuacja się odwraca. Droga wydaje się większa i groźniejsza, a inni kierowcy z cięższych aut wyglądają jak potężne statki na autostradzie. Co ciekawe, już po kilku dniach człowiek zaczyna dostrzegać plusy niższego zawieszenia i bardziej bezpośredniego prowadzenia. Zakręty bierzemy pewniej, a w korku nie ma trudności z manewrowaniem między pasami.
Oczywiście wciąż brakuje tego wzroku „z góry” na resztę świata, jednak szybko docenia się zwinność i precyzję reakcji. Małe miejskie auta często są lżejsze i mają bardziej zwarty rozstaw osi, dzięki czemu można się nimi bawić nawet na parkingu przed galerią handlową. Owszem, dłuższa podróż może być mniej komfortowa, bo ciaśniej i zawieszenie pracuje inaczej, ale w typowej miejskiej jeździe – rewelacja.
Parkowanie? Pokochasz!
Wyobraź sobie wieczorny wypad do centrum, gdzie jedno wolne miejsce parkingowe trzeba wygrywać w starciu z kilkoma innymi autami. SUV-em często krążyłeś kilka dodatkowych minut, by w ogóle znaleźć odpowiednio obszerną lukę. A teraz? Nawet najmniejsza przestrzeń między dwoma samochodami to dla Ciebie okazja, by wskoczyć i zaparkować niemalże „na raz”.
Parkowanie równoległe przestaje być stresującą koniecznością i zaczyna sprawiać realną frajdę. Co więcej, płacisz mniej w strefach z rozliczeniem za minuty, bo krócej szukasz miejsca i jesteś w stanie zaparkować tam, gdzie większa fura po prostu nie dałaby rady się wcisnąć. To niby drobna sprawa, ale w codziennym użytkowaniu można to przyrównać do momentu, gdy odkrywasz składane rowery – dopiero wtedy doceniasz, jak wielkie możliwości dają małe wymiary pojazdu.
Koszty utrzymania
Choć kupno dużego SUV-a to często symbol luksusu, to utrzymanie go już niekoniecznie bywa tak przyjemne. Większa pojemność silnika zazwyczaj oznacza wyższe spalanie. W Polsce różnice potrafią być spore – popularne SUV-y potrafią łyknąć 8-10 litrów benzyny (i więcej) na 100 km w mieście, a zdarza się i więcej. Tymczasem niewielkie miejskie auto potrafi zejść do poziomu 5-6 litrów, a przy spokojnej jeździe bywa jeszcze niżej. Przy obecnych cenach paliw to naprawdę spora oszczędność w budżecie.
Dolicz do tego ubezpieczenia – bardziej pojemny silnik i wyższa wartość samochodu często przekładają się na droższe składki OC i AC. Z kolei w przypadku mniejszych modeli zwykle da się zaoszczędzić kilkaset złotych rocznie, co w skali kilku lat daje realnie odczuwalną kwotę. Co najważniejsze, te zaoszczędzone pieniądze możesz przeznaczyć na inne przyjemności, np. weekendowy wypad za miasto czy sprzęt sportowy.
Przestrzeń wewnątrz
W dużym SUV-ie zaproszenie na przejażdżkę czterech osób ze sporym bagażem nie stanowi problemu. W miejskim maluchu to już poważne wyzwanie. Gdy wsiadają wysocy znajomi, kolana potrafią opierać się o przednie fotele, a w bagażniku lądują wyłącznie małe torby. Jeśli masz rodzinę, przed dłuższą trasą trzeba zdecydowanie rozplanować, co faktycznie jest niezbędne.
Jednak w codziennym, miejskim użytkowaniu – czy rzeczywiście jest Ci potrzebne tyle przestrzeni? Jeśli zazwyczaj podróżujesz w pojedynkę lub we dwoje, nie ma żadnego problemu. Małe auto sprawdza się aż nadto. Coraz więcej modeli segmentu A oferuje też ciekawe rozwiązania, jak składana tylna kanapa, dzięki której można przewieźć całkiem spore pakunki, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Po prostu trzeba przemyśleć logistykę, a to z kolei rozwija kreatywność.
Niespodziewane plusy i minusy eksperymentu
- Plus: Znacznie większa elastyczność w mieście – nie obawiasz się wjazdów w wąskie uliczki, łatwiej zaparkować.
- Plus: Niższe koszty paliwa, ubezpieczenia i przeglądu. Oszczędności potrafią być naprawdę zauważalne w skali roku.
- Minus: Mniej miejsca na pasażerów i bagaż. Dalekie wyjazdy w więcej osób wymagają większej logistyki.
- Minus: Mniejszy prześwit, więc ostrożność przy krawężnikach czy wyższych progach zwalniających jest wskazana.
W życiu wszystko zależy od priorytetów. Jeśli potrzebujesz auta do wypadów w teren czy rodzinnych eskapad, SUV zapewne pozostanie numerem jeden. Jeśli jednak większość Twojego czasu krąży wokół miejskiej infrastruktury, codziennych zakupów i tras do biura czy na spotkania, najmniejsze auto potrafi całkiem przyjemnie zaskoczyć.
Wizerunek i styl – czy ma znaczenie?
Poczucie prestiżu, które dawał SUV, nie bierze się znikąd. Wiele osób kupuje duże auta, by poczuć się pewniej i pokazać się w towarzystwie. Miejski maluch raczej nie wywołuje takiego efektu na światłach. Zdarza się, że ktoś może nawet Cię lekceważyć, bo masz „tylko takie małe autko”. Jednak nierzadko to Ty czujesz się zwycięzcą, kiedy płynnie manewrujesz w wąskiej uliczce, a zaraz obok ktoś w większym aucie nie potrafi sobie poradzić.
Moda na mikrosamochody lub kompaktowe hybrydy w dużych miastach rośnie. Na ulicach dostrzeżesz coraz więcej kierowców, którzy wybierają tę drogę, bo liczy się dla nich praktyczność i oszczędność, a niekoniecznie imponowanie innym. Wizerunek kierowcy małego auta też się zmienia – to częściej osoba świadoma ekologicznie lub woląca wygodę poruszania się po miejskiej dżungli. Przestaje być to wyłącznie kwestia „bo mnie nie stać”, a staje się wyborem stylu życia.