Świąteczny stół jest niemal jak pole minowe. Siedzisz z bliskimi, atmosfera powinna być lekka, a jednak gdzieś między pierogami a barszczem czujesz, że zaraz padnie pytanie, którego nie chcesz słyszeć. „Kiedy się żenisz?” „Ile zarabiasz?” „Dlaczego tak mało cię ostatnio w rodzinie?” W głowie pojawia Ci się pewnie strategia: uśmiechnij się, przytaknij, zrób dobrą minę do złej gry. W końcu to rodzina, prawda?
Tylko że po wyjściu czujesz napięcie, zmęczenie, a nawet ujmę na honorze. Zdarza się to wielu facetom. Zwłaszcza tym, którzy nauczyli się być „spokojem w domu”, zamiast mówić wprost, co im nie pasuje. I właśnie dlatego okres świąteczny to dobry moment, żeby zastanowić się nad granicami i tym, jak je stawiać, nie wywołując domowej wojny nuklearnej.
Kiedy „dobra mina” zaczyna działać przeciwko Tobie
Maska „wszystko jest ok” działa tylko przez jakiś czas. Na krótką metę ratuje Cię przed spięciem, ale na dłuższą robi z Ciebie człowieka, którego można dopychać do kąta bez żadnych konsekwencji. Rodzina to wyczuwa szybciej, niż myślisz. Gdy widzą, że nie reagujesz na docinki, coraz śmielej testują granice. Nie muszą mieć złych intencji. Często to powtarzany od pokoleń schemat, w którym jeden musi być „cierpliwy”.
Problem w tym, że Ty płacisz za to własną energią. Z czasem czujesz irytację jeszcze zanim wejdziesz do mieszkania rodziców. Zastanów się, czy ta „dobra mina” nie jest po prostu strachem przed odrzuceniem albo obawą, że wywołasz kłótnię. Asertywność nie jest agresją. To powiedzenie „stop” bez podnoszenia głosu. Tylko tyle i aż tyle.

Rodzinne wyzwalacze – nie musisz ich dźwigać
Każdy z nas ma swoje „czerwone przyciski”. W święta uruchamiają je pytania, których nikt nie chciałby słyszeć, a jednak zawsze padają, jakby były częścią tradycji obok makowca. Czasem to porównania do kuzynów, czasem docinki o pracę, wygląd, związek.
Warto wiedzieć, które teksty działają na Ciebie jak kamyk w bucie. Jeśli je rozpoznasz, łatwiej złapiesz dystans i świadomie zareagujesz, zamiast reagować impulsywnie. Możesz też przygotować sobie krótkie, neutralne zdania, które elegancko zamykają temat, na przykład: „wolę o tym nie rozmawiać” albo „zostawmy to na inny moment”. Brzmi prosto, a jednak daje Ci kontrolę. To Ty wybierasz, które drzwi otwierasz, a które zostają zamknięte, niezależnie od tego, jak bardzo ktoś chce tam wejść.
Jak stawiać granice, żeby nie zepsuć świąt?
Granice nie muszą wyglądać jak mur obronny. Wystarczy kilka jasnych komunikatów, które pokażą innym, że wiesz, czego chcesz i czego nie chcesz. Ważny jest ton głosu. Nie walczysz o przestrzeń, tylko o komfort. Zamiast wybuchać po godzinie słuchania żartów wujka, reaguj od razu, spokojnie i rzeczowo. Możesz też poprzedzić święta krótką rozmową z partnerką albo partnerem. Ustalcie, jak się wspieracie w trudniejszych momentach. To daje Ci siłę, kiedy przy stole zaczyna robić się zbyt „interesująco”.
A jeśli ktoś mimo wszystko przekracza Twoje granice? Masz prawo zakończyć rozmowę albo wyjść na chwilę. Jesteś dorosłym facetem, nie chłopcem, który musi przyjmować wszystko na klatę.

Asertywność jako męska odpowiedzialność
Jest taki mit, że bycie „twardym” to niewzruszona mina i zaciśnięte zęby. Tymczasem prawdziwa siła często polega na przyznaniu: „nie zgadza mi się to” lub „nie czuję się z tym dobrze”. Asertywność to nie broń, lecz narzędzie. Pomaga Ci budować relacje oparte na szacunku, a nie na odgrywaniu roli tego, który zniesie wszystko dla świętego spokoju.
Im częściej mówisz szczerze, tym mniej napięcia nosisz w sobie. Rodzina może być zaskoczona, ale zwykle szybko zaczyna rozumieć nowe zasady gry. Nie musisz krzyczeć, rzucać tekstów jak z TikToka ani celować w efektowny mic drop. Wystarczy konsekwencja i spokojne pokazanie, że Twoje emocje są równie ważne jak wszystkich innych przy stole.
Wyjdź ze świąt lżejszy niż wszedłeś
Najlepszy test dobrze postawionych granic? To, jak się czujesz po świętach. Jeśli wracasz do domu spokojny, bez wrażenia, że ktoś przejechał Ci po głowie walcem, to znaczy, że zareagowałeś we właściwy sposób. Może pierwszy raz od dawna skupiłeś się na jedzeniu i rozmowie, zamiast analizować każde zdanie i zastanawiać się, kiedy znów usłyszysz coś niewygodnego.
Święta mogą być czasem bliskości, jeśli sam o to zadbasz. Asertywność nie odbiera magii, a wręcz ją przywraca, bo daje Ci przestrzeń do bycia sobą, a nie wersją, której oczekują inni. Pomyśl – może to właśnie te święta będą momentem, kiedy ktoś w rodzinie zauważy, że rozmawia już nie z chłopcem, lecz z facetem, który zna swoją wartość i potrafi z klasą powiedzieć „nie”?
