Wiele osób z pasją podchodzi do tego, co ląduje na ich talerzu. Nie ma w tym nic złego – w końcu chcemy się dobrze czuć we własnej skórze i żyć w zgodzie z organizmem. Czasem jednak granica między dbałością o zdrowie a przesadą bywa cienka jak nitka. Bywa tak, że zamiast radości ze zrównoważonej diety pojawia się niepokój, lęk i nieustanne analizowanie każdego kęsa.
Zamiast delektować się posiłkiem z przyjaciółmi, spędzasz pół godziny na sprawdzaniu kaloryczności i jakości składników w swoim daniu? Z każdą minutą twoje myśli krążą wokół tego, czy przypadkiem nie jesz „za mało zdrowo”? Taka nadmierna skrupulatność rzadko jest chwilową fazą – to raczej styl życia, który może prowadzić do poważnych problemów w relacjach społecznych i psychicznych. Wbrew pozorom, ten ciągły stres i restrykcje wcale nie dają stuprocentowej pewności, że będziesz okazem zdrowia.
Mogłoby się wydawać, że ortoreksja – bo tak nazywa się ta obsesja – dotyczy tylko nielicznych i jest wymysłem naszych czasów. Ale problem wydaje się coraz bardziej realny, także w Polsce, gdzie trend na zdrowe i „fit” życie wciąż zyskuje na popularności. Nie chodzi tu tylko o celebrytów, trenerów personalnych czy dietetyków, którzy żyją w bańce swoich rygorystycznych zasad. Coraz częściej spotykamy zwykłych ludzi, którzy zaczynają podążać tą samą, pełną restrykcji i nerwowości ścieżką..
Ortoreksja – skąd się wzięło to zjawisko?
Pojęcie „ortoreksja” (ortorexia nervosa) zaproponował amerykański lekarz Steven Bratman w latach 90. XX wieku. Zaobserwował on, że część osób – w pogoni za idealnym zdrowiem – popada w skrajności związane z kontrolą tego, co jedzą. Podczas gdy bulimia czy anoreksja skupiają się głównie na ilości jedzenia, ortoreksja zakłada rygorystyczne zasady co do jakości i czystości produktów. Orędownicy takiego ekstremalnego podejścia eliminują z diety coraz więcej składników, które uznają za „szkodliwe” lub „nieczyste”. Problem w tym, że tak wąska dieta może prowadzić do poważnych niedoborów pokarmowych.
Współcześnie media społecznościowe dodatkowo podkręcają atmosferę. Możesz tam znaleźć tysiące zdjęć idealnych posiłków w miseczkach, przepisów pozbawionych cukru, glutenu, laktozy czy czegokolwiek innego – jakby to był przepis na długowieczność. I jasne, fajnie inspirować się czyimś stylem życia, ale nie brakuje też tych, którzy przenoszą tę inspirację na grunt obsesji. Wystarczy kilka nieodpowiedzialnych wpisów typu „jeśli zjesz to, co ja, będziesz równie fit”, by ktoś z podatnością na takie zachowania zaczął się nakręcać.
Jak rozpoznać, że coś jest nie tak?
- Ciągła analiza i lęk: kiedy częściej myślisz o tym, czy coś jest „dość zdrowe”, niż czerpiesz przyjemność z jedzenia.
- Ograniczenia i wyrzuty sumienia: unikasz coraz większej liczby produktów, a gdy złamiesz swoje zasady, czujesz potężne poczucie winy.
- Kontrola nad kalendarzem i spotkaniami: wybierasz restauracje tylko te, które serwują zgodne z Twoją ścisłą listą „dozwolonych” dań. Unikasz jedzenia w gościnie, bo nie wiesz, co znajdzie się na talerzu.
- Napięcie w relacjach: ciągle edukujesz innych, krytykujesz ich wybory żywieniowe i masz o to pretensje. W skrajnych przypadkach prowadzi to do konfliktów i wycofania się z życia towarzyskiego.
- Poczucie wyższości: czasem pojawia się przekonanie, że Twoje menu jest jedynym słusznym, a inni nie dbają tak naprawdę o siebie.
Jeśli te punkty brzmią znajomo, być może warto zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć temu, jak naprawdę wygląda Twoje podejście do jedzenia. Nie chodzi o to, żebyś z dnia na dzień przestał zwracać uwagę na jakość posiłków. Raczej by wyważyć sprawy i nie zapominać, że jedzenie to też przyjemność i społeczny rytuał, a nie tylko obowiązek zdrowotny.
Czy ortoreksja jest groźna dla zdrowia?
Z pozoru mogłoby się wydawać, że ci, którzy żywią się „najzdrowiej na świecie”, mają szczęście i organizm w świetnej formie. Niestety, bywa odwrotnie. Przy bardzo restrykcyjnej diecie łatwo o niedobory ważnych mikro- i makroskładników, co ostatecznie może osłabiać organizm. O ironio, konsekwencje fizyczne takiego perfekcjonizmu żywieniowego często prowadzą do wizyt u lekarzy i dietetyków.
Nie można też bagatelizować aspektu psychicznego. Życie w ciągłym stresie, że „nie spełnia się” idealnych norm, jest zwyczajnie wykańczające emocjonalnie. Ortoreksja może również stać się wymówką dla osób, które w ten sposób „kontrolują” różne sfery życia, w tym relacje z otoczeniem. Na dłuższą metę jest to przepis na przewlekłą frustrację i konflikty.
Jak odzyskać równowagę w podejściu do jedzenia?
Przyjrzyj się swoim motywacjom. Dlaczego tak mocno trzymasz się restrykcji? Czy to faktycznie wynika z realnej troski o zdrowie, czy może staje się pretekstem do uporządkowania innych dziedzin życia? Nie bój się rozmawiać z fachowcami: psychodietetyk czy doświadczony dietetyk kliniczny to osoby, które pomogą Ci stworzyć plan żywieniowy uwzględniający potrzeby ciała i ducha.
Oto kilka wskazówek, które mogą wesprzeć Cię w wyjściu z tego błędnego koła:
- Daj sobie prawo do błędu: nikt nie je idealnie przez 365 dni w roku.
- Poszukaj wsparcia: rodzina, przyjaciele, grupy na portalach społecznościowych – rozmowa potrafi dać dystans.
- Urozmaicaj jadłospis: zamiast eliminować kolejne produkty, spróbuj nowych smaków czy przepisów.
- Włącz przyjemność do diety: to, że coś jest smaczne i niezawsze „fit”, nie znaczy, że jest Twoim wrogiem.
W Polsce coraz częściej mówi się o zaburzeniach odżywiania i choć ortoreksja formalnie nie jest jeszcze w pełni zdefiniowanym zaburzeniem w oficjalnych klasyfikacjach, nie oznacza to, że problem nie istnieje. Świadomość rośnie, a specjaliści otwarcie przyznają, że samodzielne radzenie sobie z chorobliwą obsesją bywa trudne. Dlatego, jeśli czujesz, że temat dotyczy Ciebie albo kogoś bliskiego, nie wahaj się poszukać profesjonalnej pomocy.
Kilka słów na koniec
Wspólne gotowanie, wspólne jedzenie i dzielenie się posiłkiem przy stole to esencja budowania relacji. Nie warto zaprzepaszczać tych ciepłych i ważnych chwil, pozwalając, by presja „ideału” zatruwała nam codzienność. Jedzenie to nie tylko makro- i mikroskładniki. To też wspomnienia, dialog, przyjemność i dbałość o to, by wciąż odkrywać świat kulinarnej różnorodności. W zdrowej diecie jest miejsce na równowagę i elastyczność. W końcu to Ty decydujesz, czym karmisz swój organizm – i głowę!